Irena Skarbek – Kruszewska

by Jolanta Strażyc

Irena Wirginia Skarbek – Kruszewska przyszła na świat w ostatnim dwudziestoleciu „Polski pod zaborami” – 4 sierpnia 1897 roku w majątku Rataje w województwie kieleckim. Z domu, w którym się wychowała wyniosła wyjątkowe ciepło, skromność i poczucie solidnego spełniania obowiązków.

Rodzice młodych Kruszewskich Stefan i Franciszka z Chelińskich przywiązywali ogromną wagę do wykształcenia swych latorośli. Od najmłodszych lat przyjmowano do dzieci bony i guwernantki. Irena już jako mała dziewczynka pobierała prywatne lekcje fortepianu i języka niemieckiego. Maturę uzyskała w czerwcu 1914 roku w Zakładzie Naukowym Leoni Komar w Częstochowie. W latach 1914-1916  uczęszczała na kursy handlowe w Kielcach, a 1917-1919 ukończyła w Krakowie „Wyższe Kursy dla Kobiet” im. Baranieckiego oraz Konserwatorium Muzyczne.

Fragment panieńskiego Pamiętnika Ireny z lat 1915 – 1918 pisanego w różnych miejscach: w domu, na pensji w Częstochowie, na studiach i w konserwatorium muzycznym w Krakowie oraz w czasie pobytów wakacyjnych w Kotlicach.

Bardzo wrażliwa, może trochę sentymentalna, wielka miłośniczka skautingu i Legionów, działała bardzo aktywnie w różnych organizacjach – m.in. skautów przy współpracy z Legionami, była również miłośniczką jakiegoś feministycznego ruchu kobiecego, co powodowało drobne sprzeczki z ojcem.

23 lipca 1915. Rano byłam w czytelni, gdzie spotkałam Halinę Pławińską, koleżankę z Handlówki. Obiecała mi przynieść trzy ostanie numery Wiadomości Polskich oraz inne broszurki i znaczki sprzedawane w celach legionowych. Spotkałam S. Raczyńską z koleżankami. Zdobyłyśmy się na bardzo śmiały krok, bo byłyśmy same w cukierni …

25 lipca 1915. O jedenastej przyszła Halina z obiecanymi orzełkami i broszurkami, z „Odezwą do kobiet polskich” – że nie wolno nam opuścić żadnej sposobności współdziałania w naszej sprawie, że musimy walczyć o najważniejsze postulaty ruchu kobiecego.

Porządkuję swoje rachunki, które są dość zawiłe, ze względu na to, że rachunkowość jest poczwórna. Mam znaczki, kartki od Zosi i Haliny, a sprzedaję je nie tylko ja, ale i [młodszy brat] Antoś i jego kolega (…)

28 lipca 1915. Mamy składać przysięgę … Odbywałyśmy ćwiczenia na polu. Nasza zastępowa Pławińska uczyła nas najpierw rzeczy zasadniczych, musztry zwroty, krok skautowski, bieg i ćwiczenia jak do strzału. Między ćwiczeniami uczyłyśmy się śpiewać „Rotę” w postaci wyprężonej. Zapisałam wszystkie prawa skauta, które są wprost niezrównane i sprowadzone do głównych wad naszego społeczeństwa. Dla wprawienia się w alfabet Morse’a zapisałam je w tym alfabecie … Jako skautka co dzień muszę spełniać dobry uczynek.

5 sierpnia 1915. Przecudną czytam teraz odezwę, podpisaną przez Zjednoczenie Stronnictw niepodległościowych zaboru rosyjskiego … O siódmej byłyśmy w Schronisku, gdzie kuzyn nasz, staruszek nadzwyczaj zacny, wprost święty człowiek, ksiądz Oraczewski, miał mszę za naród polski i za młodzież polską. Ta msza w małej kapliczce, wśród zieleni ogrodu, miała ogromnie piękny charakter. Dusza moja błagała o modlitwę za tych naszych biednych żołnierzy, za Ojczyznę naszą nieszczęsną …

18 sierpnia 1915. Święto austriackie. Urodziny cesarza Franciszka Józefa. Na ulicach powiewają chorągiewki biało – amarantowe …

20 sierpnia 1915. O godzinie 4-tej musiałam być u cioci Karskiej, bo gdybym z nimi zerwała, tatuś by to uważał za jeden dowód jeszcze, wpływu pani M. i zaczął by na nowo, w radykalny sposób, moje wychowanie, ciągnące się od czasu, kiedy tatuś nie może chodzić do resury na karty. Teraz chwilowo, ponieważ „nie dziwaczę” (według wyrażenia tatusia), jest względny spokój i chcę to wyzyskać. Jak ożywczego źródła, łaknę swobody myśli i swobody działania. A tu, nie dość, że zabiera mi ją przemoc wroga, gdy oddycham względną wolnością, zabrania tego własny ojciec. Tak wierzę, że drogą stopniowej rewolucji świat się zmieni tak, że nie potrzebna będzie już ta ciągła walka o niepodległość …

6 września 1915. Irena Skarbek – Kruszewska/ Sonet sentymentalny/ Drogi! Patrzę w obłoczki, które płyną sine/ lub jasne, jak aniołów rozwieszone szaty/ Błyska zza nich twarz twoja jak dawnymi laty/ Patrzą na mnie oczęta twoje jasne jedyne/ Ja obłoczkiem się stanę dzisiaj i popłynę/ Tam gdzie las ciemny nasze przeprowadzał swaty/ Gdzie kwitł świat baśni naszych uczuciem bogaty/ Polecę tam, miłości szalem cię owinę/ Płynę – uśmiechem jasnym słonko mnie otula/ To przez listki zielone, złote śle promienie/ Tam na łące – wicherek – smukły paź jak hula/ Wykwita wiotka pani – ginie to westchnienie/ Drogi patrz w górę, widzisz ja do ciebie spieszę/ Wnet usta swe gorące na twoich zawieszę.

14 kwietnia 1916. Zmuszę się do cierpliwego wysłuchania marudzenia mojego ojca i nie będzie mnie to zrażać do praktycznych zajęć. To fakt, że ojciec może mieć na mnie wpływ przeważnie ujemny. Muszę przyznać niestety, i choć w gruncie, jest człowiekiem niezłym, tylko jak w ogóle wszyscy mężczyźni, jest egoistą i nie umiejący nad sobą pracować …

Kończę niedługo lat 19 i nie zdecydowałam się jeszcze na nic. Żadne z moich braci i sióstr nie zanosi się na to, żeby które zostało „robigroszem”. Jak nas jest sześcioro, to wszyscy jesteśmy kandydatami na „geniuszy” … Chciałabym dalej kształtować drogę artystyczną … a może zrobić poświęcenie z siebie i iść na nauczycielkę?

5 maja 1916. Jestem od 1 b. m. w Kotlicach, gdzie jest spokojnie i cicho, gdzie nie mam nieustannych zmartwień nad marudzeniami tatusia. Dnie są cudne, chodzimy na spacery, na majowe nabożeństwa. Drugiego byliśmy w Chęcinach … Postanowiłam pisać teraz mniej więcej co tydzień, w celu ułatwienia sobie pracy nad sobą.

12 stycznia 1917. Przed świętami mieliśmy parę razy gości … W tym czasie z zapałem zajmowałam się przyrządzeniem choinki, to jest ozdób papierowych, które zwykle robię, zamiast kupować niemieckie świecidełka. Nauczyciel chwalił moja muzykę i mówił, że powinnam być już na wyższym kursie. W trzecie święto przyjechał Stach, mój ukochany brat. Naopowiadał mi anegdotek wojennych. Wieczorem wybraliśmy się na podwieczorek muzykalny do resury na cel legionistów w Szczypiornie …

Na dzień Sylwestra spodziewaliśmy się kuzynek ze Starachowic, wiec piekło się chrust na dzień następny, na zapowiadające się tańce. Przygnębiona wypadkami wojny byłam w fazie, kiedy potępiałam każdą radość życia. Teraz dochodzę do wnioski, że to nierozsądne … Inny jest ból, który nocami płynie, w bezsilnym buncie niemożności zrobienia nic dla świata, który dobrowolnie w zbrodniach i mękach broczy …

24 luty 1917. Muzyka rzeczywiście zajmuje mi dużo czasu a życie wirtuozów jest według mnie nienormalne, a cel nie warty środków … Dawniej na pensji nauki mnie zajmowały, uczyłam się w ostatnim roku i nawet z dużym wysiłkiem, zdobyłam celujące stopnie. Dawniej miałam mniej krytycyzmu … aby buntować się na sposób pojmowania nauk naszych belfrów. Czasem przychodzi mi na myśl, że może przeznaczone mi jest przez całe życie szukać drogi. Mam i chcę mieć przeświadczenie, że kiedyś, na jakimś polu będę działać i dojdę nawet do pewnego rodzaju doskonałości …

Trzeba też wmówić sobie, że wysiłek ten nie jest znów taki wielki i zabrać się nie na żarty do pracy. Ja będąc sama i gdy mam jakie takie wykształcenie, dam sobie radę i biedy cierpieć nie będę, a wychodząc za człowieka niezamożnego, mogę sobie zgotować straszne życie. Czyli, że powinnam liczyć tylko na własne siły i zdobywać wiedzę.

27 marca 1917. Wojna nie myśli się skończyć, coraz więcej nędzy i głodu, coraz więcej szerzy się zepsucie w czasie tej strasznej wojny. Jest jeden straszny grzech – brak dobrej woli i na tle niego powstają wszelkie występki.

15 maja 1917. Każdą sposobność widzenia się z ludźmi witam z radością … Kilka dni byłam w Kotlicach, a później w Gorzkowie i Starachowicach … idąc do rzeki, zobaczyłyśmy pociąg. Ponieważ wiemy, że jadą nim legioniści na front … pędzimy i widzimy żołnierza, a później oficerów, którzy kiwają nam rękoma …

Po ukończeniu studiów przez trzy lata (1919-1922) była nauczycielką języka polskiego i historii w Gimnazjum E. Znojkiewiczowej (obecnie Królowej Jadwigi) w Kielcach. W tym czasie uczestniczyła w wakacyjnych kursach dokształcających dla nauczycieli szkół średnich organizowanych przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświaty Publicznej w Grudziądzu (1920), w Wejherowie (1921), w Toruniu (1922). Z tego okresu zachowały się listy do Ireny od nauczyciela z Janowa – Mariana, poznanego na kursie wakacyjnym w Toruniu i chyba starającego się o jej rękę. Listy są bardzo romantyczne. Jakie były listy Ireny nie wiadomo, nie ma ich.

We wrześniu, w roku szkolnym 1922/23 Irena rozpoczęła pracę w gimnazjum Chomiczówny w Radomsku. Tam poznała Michała Strażyca – legionistę, oficera rezerwy WP. Trzy miesiące później byli już małżeństwem …

Ślub odbył się 30 listopada 1922 w bazylice katedralnej w Kielcach.

Ciąg dalszy TU

Bibliografia

Wspomnienia mojego ojca Stanisława Strażyca i jego siostry Ireny

Dokumenty i zdjęcia z archiwum domowego

Biografie nauczycieli zasłużonych dla oświaty i środowiska regionu puławskiego t. III, Puławy 2007

You may also like

4 komentarze

Maria 2024-01-07 - 22:07

Genealogia to świetny pomysł na bloga. Myślałam kiedyś o tym, ale przeglądając wcześniejsze Twoje posty, zdałam sobie sprawę ile pracy potrzeba, aby stworzyć coś takiego. Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie 🙂

Reply
Krystyna 2024-01-08 - 18:37

Super! Świetne, stare szlacheckie nazwisko. Na pewno łatwiej stworzyć genealogię rodów szlacheckich. Więcej dokonań to i więcej wiadomości po nich zostało.

Reply
Oliwka 2024-01-09 - 18:52

Bardzo ciekawy blog. Będę zaglądać 😀

Reply
Jolanta Strażyc 2024-01-09 - 20:18

Zapraszam 🙂

Reply

Leave a Comment